wtorek, 14 kwietnia 2015

W życiu trzeba próbować wszystkiego

Jako nastolatka szyłam sobie torby z kolorowych tkanin, na długich rączkach. Co prawda z pstrokacizny nie wyrosłam, ale dojrzałam do bardziej "dorosłej" torby. W lutym 2014 roku uszyłam pierwszą taką torbę... po czym od razu się jej pozbyłam, bo na moje potrzeby okazała się za mała. Źle wymierzyłam...

Potem uszyłam drugą, w formie worka XXL. Pomieści wszystko, łącznie ze sporymi zakupami. Okazała się nawet trochę za duża, chociaż bardzo ją lubię.

Żadna z toreb nie doczekała się prezentacji na blogu, tymczasem ja przymierzam się do szycia trzeciej torby. Tym razem mam nadzieję trafić z rozmiarem. 

Póki co ta pierwsza "prawdziwa" torba w moim życiu. Znalazło się w niej również miejsce na klucze, które dziwnym trafem zawsze lądują głęboko na dnie :)