Dokładnie w momencie, w którym na poczcie pobierałam druk reklamacji przesyłki, pan listonosz wkładał do mojej skrzynki awizo na jedną z nich :) Jedna z zaginionych wróciła na mój adres, córka marnotrawna. Dosłownie :) Pozostaje tylko wypatrywać drugiej, ale z nią chyba nie będzie tak łatwo. Na osłodę mam więc szaro-kolorową brochę, od tej tęczy gęba się śmieje:
Poza tym chciałabym bardzo podziękować Marice znanej jako SlomianyOgien, która postanowiła obdarować mnie wyróżnieniem One Lovely Blog Award. Naprawdę cieszę się, że podobają Ci się moje prace :) Warunki spełniłam już tutaj, a wytłumaczyłam się tutaj. Ale ponieważ Marika ma piękne, długaśne dredy, postanowiłam zrobić wyjątek i zdradzić jeszcze jedną rzecz na swój temat... Uwaga, przygotujcie się!
Swego czasu też miałam dredy - nie licząc nieudanego podejścia i robienia ich "na wełniany sweter", kiedy to na głowie miałam raczej kołtun - to nawet dwa razy. Ostatnie dredy miałam przez 3 lata w czasie studiów i do dzisiaj leżą zawinięte w mojej szufladzie. Czekają na lepsze czasy :) Tak naprawdę nigdy nie uwolniłam się od chęci, aby znowu dredy zrobić i nachodzi mnie taka myśl co najmniej 2-3 razy w roku. Dredy wzięły się oczywiście z miłości do muzyki rege, przede wszystkim Boba Marley'a, którego uwielbiam do dziś. Dredów co prawda nie ma (na głowie), ale uczucia do Boba pozostały :)
Niezły njus, co?
Aktualizuję: ja już nie mam długaśnych dredków... Po ponad 4 latach hodowania potrzebowałam natychmiastowej zmiany i skróciłam. Teraz mam do ramion;] Ale zaletą dredów jest to, że jak mi się znudzi ta długość to mogę znów sobie podoczepiać długie ;)
OdpowiedzUsuńZapomniałam, że miałam coś jeszcze napisać. Po pierwsze na pewno Ci bardzo dredy pasowały;) A co do mojego spania, nikt nigdy nie przeprowadzał na mnie badań ani doświadczeń, także wiem tylko z opowiadań jak śpię. Nie wiem, czy przez całe noce tak mam, czy tylko w niektórych fazach snu. Faktem jest, że jak mi któraś latarnia przestaje świecić w okno, to się momentalnie budzę - bo jest mi za ciemno ;)
OdpowiedzUsuńJak kolorowo! Szkoda że działanie poczty już nie takie kolorowe ;)
OdpowiedzUsuńDredy mówisz? Zawsze lubiłam ludzi z dredami - dlaczego, nie wiem :)
A to Ci njus:D Mnie też kilka razy do roku nachodzi chęć, aby sobie zrobić dredy, ale szybko ucieka bo myśle, że wyglądałabym idiotycznie. Niektórym pasuje - mi nie;P Aczkolwiek na zmianę z tym zastanawiam się też czy się nie orżnąc na prawie łyso;P Taka jestem niezdecydowana i pozostaję w złotym środku mając ciągle włosy średniej długości;) Za długo.. trzeba coś zmienić...
OdpowiedzUsuńA brocha - wali pozytywnie kolorami:D
czaderska brocha!
OdpowiedzUsuńrege rege rege jee e e ^^ też lubię fest!
Brocha czaderska :) Paczka marnotrawna... hm, oby i druga się odnalazła - chyba faktycznie Antek powinien być na znaczkach poczty ;))
OdpowiedzUsuńA dredy - hihi, fajnie musiałaś wyglądać :)
Bardzo piękna i optymistyczna brocha!!! super :)
OdpowiedzUsuńBrocha superaśna ...rzeczywiście nie można się uśmiechać patrząc na nią :-)
OdpowiedzUsuńHehe, chciałabym zobaczyć te Twoje dredy w szufladzie. To musi być dziwny widok :))))
OdpowiedzUsuńpoważnie dredy? ja niestety nie jestem ich zwolenniczką.. ale każdy ma swój gust :D
OdpowiedzUsuńmoże dredy sztuczne doczepiane? zakładasz raz na jakiś czas, wielokrotnego użytku:)
OdpowiedzUsuńbardzo optymistyczna ta brocha :)
OdpowiedzUsuńHi,hi-a mój największy szok fryzurowy to pasemka w wykonaniu wtedy jeszcze nie teściowej,które dało się zakryć farbą w kolorze-mahoń fioletowy:)A brocha w słonecznych kolorach rege:)
OdpowiedzUsuń