poniedziałek, 28 listopada 2011

LOST no. 1

Dokładnie w momencie, w którym na poczcie pobierałam druk reklamacji przesyłki, pan listonosz wkładał do mojej skrzynki awizo na jedną z nich :) Jedna z zaginionych wróciła na mój adres, córka marnotrawna. Dosłownie :) Pozostaje tylko wypatrywać drugiej, ale z nią chyba nie będzie tak łatwo. Na osłodę mam więc szaro-kolorową brochę, od tej tęczy gęba się śmieje:


Poza tym chciałabym bardzo podziękować Marice znanej jako SlomianyOgien, która postanowiła obdarować mnie wyróżnieniem One Lovely Blog Award. Naprawdę cieszę się, że podobają Ci się moje prace :) Warunki spełniłam już tutaj, a wytłumaczyłam się tutaj. Ale ponieważ Marika ma piękne, długaśne dredy, postanowiłam zrobić wyjątek i zdradzić jeszcze jedną rzecz na swój temat... Uwaga, przygotujcie się!

Swego czasu też miałam dredy - nie licząc nieudanego podejścia i robienia ich "na wełniany sweter", kiedy to na głowie miałam raczej kołtun - to nawet dwa razy. Ostatnie dredy miałam przez 3 lata w czasie studiów i do dzisiaj leżą zawinięte w mojej szufladzie. Czekają na lepsze czasy :) Tak naprawdę nigdy nie uwolniłam się od chęci, aby znowu dredy zrobić i nachodzi mnie taka myśl co najmniej 2-3 razy w roku. Dredy wzięły się oczywiście z miłości do muzyki rege, przede wszystkim Boba Marley'a, którego uwielbiam do dziś. Dredów co prawda nie ma (na głowie), ale uczucia do Boba pozostały :)

Niezły njus, co?

13 komentarzy:

  1. Aktualizuję: ja już nie mam długaśnych dredków... Po ponad 4 latach hodowania potrzebowałam natychmiastowej zmiany i skróciłam. Teraz mam do ramion;] Ale zaletą dredów jest to, że jak mi się znudzi ta długość to mogę znów sobie podoczepiać długie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapomniałam, że miałam coś jeszcze napisać. Po pierwsze na pewno Ci bardzo dredy pasowały;) A co do mojego spania, nikt nigdy nie przeprowadzał na mnie badań ani doświadczeń, także wiem tylko z opowiadań jak śpię. Nie wiem, czy przez całe noce tak mam, czy tylko w niektórych fazach snu. Faktem jest, że jak mi któraś latarnia przestaje świecić w okno, to się momentalnie budzę - bo jest mi za ciemno ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak kolorowo! Szkoda że działanie poczty już nie takie kolorowe ;)
    Dredy mówisz? Zawsze lubiłam ludzi z dredami - dlaczego, nie wiem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A to Ci njus:D Mnie też kilka razy do roku nachodzi chęć, aby sobie zrobić dredy, ale szybko ucieka bo myśle, że wyglądałabym idiotycznie. Niektórym pasuje - mi nie;P Aczkolwiek na zmianę z tym zastanawiam się też czy się nie orżnąc na prawie łyso;P Taka jestem niezdecydowana i pozostaję w złotym środku mając ciągle włosy średniej długości;) Za długo.. trzeba coś zmienić...
    A brocha - wali pozytywnie kolorami:D

    OdpowiedzUsuń
  5. czaderska brocha!
    rege rege rege jee e e ^^ też lubię fest!

    OdpowiedzUsuń
  6. Brocha czaderska :) Paczka marnotrawna... hm, oby i druga się odnalazła - chyba faktycznie Antek powinien być na znaczkach poczty ;))
    A dredy - hihi, fajnie musiałaś wyglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo piękna i optymistyczna brocha!!! super :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Brocha superaśna ...rzeczywiście nie można się uśmiechać patrząc na nią :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hehe, chciałabym zobaczyć te Twoje dredy w szufladzie. To musi być dziwny widok :))))

    OdpowiedzUsuń
  10. poważnie dredy? ja niestety nie jestem ich zwolenniczką.. ale każdy ma swój gust :D

    OdpowiedzUsuń
  11. może dredy sztuczne doczepiane? zakładasz raz na jakiś czas, wielokrotnego użytku:)

    OdpowiedzUsuń
  12. bardzo optymistyczna ta brocha :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hi,hi-a mój największy szok fryzurowy to pasemka w wykonaniu wtedy jeszcze nie teściowej,które dało się zakryć farbą w kolorze-mahoń fioletowy:)A brocha w słonecznych kolorach rege:)

    OdpowiedzUsuń