I to mocno archeologiczny! Możecie pobawić się w "znajdź więcej niż 5 elementów...", a odpowiedzi znajdziecie w trzecim akapicie.
Historia jest prosta - Luby mój wstaje rano skoro świt i rusza wraz z wesołą kompanią kolegów-archeologów do pracy oddalonej o ponad 60 km. A tam sobie wesoło kopią i dokumentują, bez względu na zimno i niesprzyjające warunki. Luby wykonuje te czynności w wielgachnych, ciężkich buciorach, a kiedy o buciory potykam się w korytarzu, wiem, że mam mężczyznę w domu. Wkurza mnie to strasznie (w sensie te buciska w przejściu :), ale postanowiłam uwiecznić je na scrapie.
Wróćmy więc do tych archeologicznych elementów. Ołówek i rysiki są (zeskanowane i wydrukowane, ale wyglądają jak 3D!), papier milimetrowy jest, plamy z tuszu kreślarskiego są, jest też skala, rysunek skorupy i dużo wodoodpornego markera. Jest też ukryty na pierwszy rzut oka napis. Litery miały być czarne, jednak akurat skończył się tusz w drukarce. Zamiast wymieniać go i drukować na nowo, zostawiłam takie, bo szraf to kolejny ważny element archeologicznej dokumentacji. O czymś zapomniałam?
zdjęcia ukazują się w pełnej krasie po otwarciu w nowym oknie |
Będę szczera - męczyłam się z nim okrutnie, pierwszą wersję zniszczyłam zupełnie, bo była beznadziejna, nic nie wyszło. Z tej jestem zadowolona, ale zauważam pewien problem - to mój czwarty scrap i chyba wszystkie wykonałam według podobnego schematu. Następnym razem skorzystam z jakiejś mapki, koniecznie!
Buziaki!
P.S. Dziękuję serdecznie Kasi, która obdarowała mnie wyróżnieniem na swoim blogu. Swoim zwyczajem przecinam ten łańcuszek, ale za wyraz sympatii jeszcze raz dziękuję :)