Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DIY | tutoriale. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DIY | tutoriale. Pokaż wszystkie posty

środa, 6 lutego 2019

Sto lat! (a właściwie 8)

Halo, halo, jest tu kto? Kto ma jeszcze zapisany mój blog w ulubionych albo na liście czytelniczej i w tej chwili przeciera oczy ze zdumienia, że pojawiło się tu coś nowego? Ja na pewno!

Dzisiaj blog, gdyby nie był tak bardzo martwy, obchodziłby 8. urodziny. Ok, OBCHODZI - to, że został przeze mnie bezdusznie opuszczony, jest wyłącznie moją winą :)

Z okazji tej zacnej rocznicy wzięło mnie na wspominki i postanowiłam zobaczyć, co czytane było najchętniej przez te wszystkie lata. Wybrałam dla Was 4 najbardziej "chodliwe" tematy. 


Uwaga, zaczynamy od
miejsca nr 4

Post nawet na miejscu - mamy luty, zbliżają się walentynki... Jeśli ktoś potrzebuje ozdoby albo rękodzieła do wykonania z dzieckiem, niech sam przeniesie się w dawne czasy i spróbuje zrobić koszyczek-serduszko według "pradawnej" receptury. Szczegóły po kliknięciu w zdjęcie:

 Plecione-serce-koszyczek-na-swieta-choinke-walentynki-ozdoby-PRL

Idziemy dalej, na
miejsce nr 3

Ten, jak i pozostałe meble z zestawienia służą mi do dziś. Okazuje się więc, że robota była na tyle trwała, że nadal cieszy oko. A podczas ostatniej domowej imprezy, krzesło zostało pochwalone za wygodę! Chociaż to już chyba zasługa projektanta, prof. Rajmunda Hałasa. Zobaczcie moją dwuczęściową relację z odnawiania tego klasycznego już krzesła:




Przed krzesłem był jednak fotel. Moje opus magnum. Jego historia jest wilgotna, śmierdząca i pełna robali. Ale satysfakcja z wykonania własnymi ręcyma - PRZEOGROMNA!! Historia na tyle długa, że podzielona na dwie części. Polecam więc

miejsce nr 2

 jak-odnowic-fotel-PRL


I ostatni post. Znowu tapicerowany. Znowu ta sama tkanina. Gabaryty duże, zainteresowanie postem jeszcze większe. Do dziś dostaję pytania - albo o to jak uszyć, albo czy podejmę się uszycia dla kogoś. Staram się odpowiadać na pytania, ale zleceń na szycie pokrowców na kanapy nie przyjmuję :D Kto zainteresowany, niech klika na zdjęcie

miejsca nr 1

 jak-zrobic-nowe-obicie-kanapy-pokrowiec

I jak? Kto był tu już w 2011 roku i przeżywał ze mną te piękne chwile? Kto po raz pierwszy, bo trafił tu przypadkowo? No właśnie, czy ktoś tu jeszcze jest? :)

Ślę serdeczne uśmiechy w stronę wszystkich "starych" i "nowych", dziękuję, że zajrzeliście i.. bez odbioru!

środa, 6 stycznia 2016

Środowe myki: małe notesiki

Jeden do portfela, drugi na listy zakupów. Trzeci do kieszeni, bo może się przydać. Czwarty dla koleżanki, piąty - bo już tak wciągnęło mnie robienie notesików, że nie mogę przestać :) To naprawdę uzależnia! Szybkie, małe (ale mogą być też większe) i urocze. Notesów nigdy za wiele. Zapraszam do wspólnego działania!


Potrzebne będą:
- papier, który Wam się podoba, najlepiej dwustronny
- klej
- kartki na wkład
- igła i nitka lub maszyna do szycia


Co robimy?
1. Okładkę wykonujemy z jednego kawałka ozdobnego papieru. Wycinamy prostokąt i zaginamy go w dwóch miejscach, aby powstał wąski pasek na grzbiet notesu:


2. Po ustaleniu formatu notesu, docinamy kartki (u mnie papier ksero), zmniejszając ich wielkość o ok. 2 mm w stosunku do okładki. Następnie z pomocą igły i nitki lub maszyny przyszywamy je do okładki:


3. Notes można tak zostawić albo zamaskować jeszcze linię szycia. W takim wypadku wycinamy pasek papieru z tym samym lub kontrastującym wzorem i przyklejamy go z tyłu:



Pozostaje tylko bawić się kolorami, formatami, orientacją, ozdobieniem okładki... Poniżej kilka przykładów na to, jak mogą wyglądać notesiki.





Pochwalicie się swoimi?

http://asia-majstruje.blogspot.com/search/label/%C5%9Brodowe%20myki

środa, 19 sierpnia 2015

Środowe myki: oklejany notes

A właściwie zeszyt z oklejaną okładką. Idealny pomysł na zbliżający się początek roku szkolnego. Czy Wy też oklejałyście okładki zeszytów, będąc w szkole? Ja wynajdywałam ładne zdjęcia w Magazynie Gazety Wyborczej i robiłam z nich obwoluty, koperty... Co za czasy :)

Do oklejania najlepiej wybrać zeszyt ze sztywną oprawą, który posiada wklejkę (biała, sztywniejsza kartka z przodu) - można wykorzystać ją do zamaskowania brzegów. Część prac najlepiej wykonać przy użyciu kleju, ale tam gdzie boicie się pofałdowań, proponuję użycie dwustronnej taśmy klejącej.





Gotowe!




Wszystkie środowe myki:
http://asia-majstruje.blogspot.com/search/label/%C5%9Brodowe%20myki

środa, 15 lipca 2015

Środowe myki: przetwory

Nie, nie będzie przepisów :) Podzielę się z Wami moim corocznym "rytuałem".

Kiedy odetchnę już po 3-dniowym gotowaniu dżemu, z którego wychodzi zwykle tylko 12 małych słoiczków (zawsze robię nieduże ilości różnych smaków), przychodzi czas na opakowanie moich przetworów. Większość w ciągu roku rozdaję jako prezenty, np. na święta czy bez okazji. Niemniej WSZYSTKIE słoiczki, nawet te, które zjem sama, dostają przewiązany sznurkiem kapturek i odpowiednią etykietkę na zakrętce. Bez tego robienie przetworów dla mnie nie istnieje! Połowa radości to właśnie ustawianie w rzędzie pięknie ozdobionych słoików ;)



W tym roku zaczęłam od powideł truskawkowych z wanilią. Nie dżemu, nie konfitury, ale powideł właśnie.
Niby zwyczajowo powidła robi się ze śliwek... Ale w moich słoikach zawartość owoców spełnia normę powideł, więc dlaczego by ich tak nie nazwać? Smażyłam je trzy dni, z 5 kg owoców zostało mi 2,5 kg przetworu... zupełnie jak powidła :) Dżem nobilitowany do rangi powideł.

W tym roku zamarzyły mi się etykietki z efektem akwareli. Skorzystałam z obrazka truskawki stąd >>> (tu był link do źródła z portalu Freepik, ale wg bloggera naruszał zasady i był spamem). Gotową etykietkę możecie pobrać i użyć do ozdobienia swoich słoiczków. Może skłoni Was to do wypróbowania nowych smaków albo receptur? Dajcie znać w komentarzach!

trus
     

 

        



W tym roku nie planuję wiele - zrobiłam powidła truskawkowe oraz truskawkę z melisą. Planuję jeszcze powidła ze śliwek, suszone pomidory i pomidory w sosie własnym. A Wy?

http://asia-majstruje.blogspot.com/search/label/%C5%9Brodowe%20myki

środa, 24 czerwca 2015

Środowe myki: sposób na czcionki bez polskich znaków* + digi-stempel do pobrania

*tak, wiem, że powinnam w tym miejscu używać słowa "font", bo to nie to samo co "czcionka", ale niech tam... "Font" może właściwsze, ale "czcionka" taka swojska :)


Przy okazji pokazywanych ostatnio na blogu czcionek pojawiło się pytanie - jak radzę sobie bez polskich znaków?

Rzeczywiście bywa tak, że naprawdę ładny font nie ma tych wszystkich "ą" i "ę". Bywa również tak, że ma tylko część polskich znaków - najczęściej jest to litera "ó", bo "o" z kreseczką występuje także w innych alfabetach.

Jeśli jest to dla Was problem, a nie chcecie bawić się w dorabianie znaków, od razu wybierajcie czcionki z kompletem liter. Tak będzie najłatwiej :) Jeśli szukacie czegoś w konkretnym stylu dajcie znać w komentarzu - może mnie albo czytelnikom uda się Wam pomóc w znalezieniu tego, czego szukacie.

W tej chwili jedynym powodem dla którego wynajduję fonty są różnego rodzaju kartki. Lubię mieszać czcionki, dopasowywać je do siebie. I lubię, kiedy niezbyt często się powtarzają w moich pracach :) Dlatego mój sposób na polskie znaki nadaje się przy takim właśnie zastosowaniu, nie przyda się do redakcji dużej ilości tekstu.

Kiedy tworzę na przykład ślubny stempelek i brakuje mi polskich liter, w programie graficznym (może to być nawet Paint) po prostu dostawiam kolejne pole tekstowe i używam przecinków lub myślników z tej samej czcionki. Znaki można obracać, żeby uzyskać odpowiedni efekt i z "e"  zrobić "ę", a z "l" - "ł". Można pobawić się wielkością lub umiejscowieniem.



Jeśli program jest bardziej zaawansowany, dobrze zgrupować znaki w jedną całość, aby nic się nie przesunęło. Tak edytowany napis zapisujemy jako obraz (a więc np. w formacie jpg albo png). Niestety nie uda się Wam tej sztuczki powtórzyć w edytorze tekstu.

To tyle :) Banalnie łatwe, ale może przyda się osobom, które same tworzą różnego rodzaju napisy.

Na koniec prezent dla Was - stempelek ślubny. Do pobrania i wydruku, w przypadku użycia proszę jednak o zaznaczenie źródła i zamieszczenie linku do niniejszego postu :)


A Wy, jakich czcionek używacie najczęściej? Ozdobnych czy prostych? Lubicie eksperymentować? A może kierujecie się innymi kryteriami? Może trzymacie się stałego zestawu fontów? Dajcie znać w komentarzach!


Pozostałe środowe myki:
http://asia-majstruje.blogspot.com/search/label/%C5%9Brodowe%20myki

środa, 3 czerwca 2015

Środowe myki: transfer acetonowy i znaczniki na zioła

Zobaczyłam te patyczki i wiedziałam, co chcę z nich zrobić. Nie miałam jeszcze ziół, do których miały powstać znaczniki, nawet pogoda nie pozwalała jeszcze na sadzenie, ale ja już je kupiłam :) Dlatego w tym sezonie po prostu musiały powstać!


O transferze acetonowym pisało już wiele osób. Potrzebne są:
- wydruk z drukarki laserowej, koniecznie w lustrzanym odbiciu - wydruk dobrej jakości, bo ma to wpływ na jakość odbicia,
- aceton (u mnie: zmywacz do paznokci z acetonem),
- waciki,
- łyżka lub inny przedmiot do dociskania.


Gotowe!







Ponieważ moje patyczki przebywają w skrzynkach balkonowych i narażone są na podlewanie wodą, pokryłam je jedną warstwą bezbarwnego lakieru. Podejrzewam jednak, że woda może mieć bardziej destrukcyjny wpływ na samo drewienko, niż na napisy. Wszystko zależy od przeznaczenia.

Chętnych do wypróbowania transferu zapraszam do Art Piaskownicy! Trwa tam tematyczne wyzwanie, a Mama Sokole Oko pokazuje wersję transferu za pomocą olejków eterycznych - metoda bardziej przyjazna dzieciom... i naszym nosom :)

http://art-piaskownica.blogspot.com/2015/06/przyda-sie-transfer.html

środa, 27 maja 2015

Renowacja krzesła - część 2

Pierwsza część renowacji krzesła >>tutaj<<

Tydzień temu krzesło zaprojektowane w latach 60. poprzedniego wieku przez profesora Hałasa zostało całkowicie rozebrane i poddane szlifowaniu. Teraz przyszedł czas na odbudowę!

Złożenie stelażu
Oczyszczone drewniane elementy zostały ponownie połączone i sklejone. Jak wspomniałam poprzednio, spod warstwy lakieru wyjrzało piękne, jasne drewno bukowe:


Tapicerka
Czas na elementy tapicerowane. Obiecałam łzy i zgrzytanie zębów.

W tym miejscu muszę wyznać - krzesło miało być różowe... Długo szukałam tkaniny, która nie będzie brzydkim szenilem (bleh!), chciałam gładkiej, jednolitej i mocno różowej. Kupiłam nawet taką, która mi odpowiadała, jednak próba naciągnięcia jej na "rogalik" oparcia spełzła na niczym. Tkanina okazała się zbyt sztywna, robiły się marszczenia. Tutaj nastąpiły pierwsze łzy (metaforyczne rzecz jasna). Zaczęłam wyobrażać sobie, że kolejne dni spędzam na szukaniu tkaniny... nie da rady! Wzięłam tkaninę w pepitkę, kupioną co prawda z myślą o innym projekcie, ale... też się nie układała. Musiałam wrócić do sprawdzonej, szarej tkaniny, którą znacie być może z projektu fotel i kanapa. Może to i lepiej?

Do odrysowania nowych form z pianki użyłam tych starych, co znacznie ułatwiło dopasowanie ich do części drewnianych. Z rogalikiem poszło bezboleśnie:


Powyżej: (1) Wycięta pianka, dopasowana do oparcia. (2) Wstępne przypięcie tkaniny do oparcia. Tkanina mieści się w rowku, o którym wspominałam w poprzednim poście. (3) Widok z przodu. (4) Przymocowanie szpilkami tyłu oparcia. Po krawędzi tkanina została zszyta ściegiem krytym.

Więcej zabawy było z siedziskiem. Mój model miał wypustkę wszytą na całym obwodzie siedziska i postanowiłam to odtworzyć.

Kilka słów o wypustce - można kupić gotową (jeśli chcecie zrobić ją w kontrastowym kolorze) albo wykonać samodzielnie. W grę wchodzi tylko ta druga opcja, jeśli wypustka i reszta mają być z tej samej tkaniny.

Wypustkę szyłam po raz pierwszy. Zwykle wszywa się sznurek, ja postanowiłam użyć linki do wieszania prania. Pomyślałam, że zachowa kształt i odpowiednią sztywność.


Gotowa wypustka:


Ponieważ używałam pianki o grubości 3 cm, na siedzisko użyłam dwóch warstw. Wycięłam dwie takie same kształki, złączyłam je jedna na drugiej i przyłożyłam do siedziska. Następnie całość pokryłam warstwą owaty. Co prawda zarówno w przypadku oparcia, jak i siedziska ścinałam krawędzie gąbki, aby nie była kanciasta, ale owata wyrównała wszystkie ewentualne nierówności.


Po wycięciu kawałka tkaniny na siedzisko połączyłam go z wypustką. Na zaokrągleniach warto ponacinać wypustkę i materiał od lewej strony, żeby wszystko dobrze się ułożyło.


Poniżej: (1) Tkanina jeszcze przed naciągnięciem. (2) Od spodniej strony. (3) Wszystko naciągnięte i przymocowane zszywkami. (4) Od góry. (5) (6) Krawędź z wypustką.


Tu były łzy drugie i trzecie (okazało się, że pomyliłam strony i szycie wypadło nie z tyłu siedziska, ale z przodu. Prułam dwa razy całe siedzisko, wyjmując przy tym wszywki, co niezbyt korzystnie odbiło się na kondycji sklejki). Zajęło to naprawdę sporo czasu, ale...

Efekt końcowy!
Na koniec oparcie zostało przykręcone za pomocą śrub, a siedzisko zamocowane na zaczepy, o których pisałam w pierwszej części. Wszelkie ubytki zostawiliśmy, nie chcieliśmy nic szpachlować ani wygładzać na siłę.


Może i lepiej, że nie różowe?





Było ciężko, ale.. warto :) Jak Wam się podoba? Macie w planach jakieś renowacje? Chętnie przeczytam i obejrzę!

http://asia-majstruje.blogspot.com/search/label/%C5%9Brodowe%20myki