W sutaszu jestem poniżej poziomu cienkiego bolka... Zrobiłam dotąd trzy rzeczy i z żadnej nie byłam zadowolona. Z tej czwartej też nie jestem. Bardzo trudna to sztuka, która wymaga moim zdaniem długich ćwiczeń, by dojść do jako takiej wprawy. Ale postanowiłam podarować babci na święta własnoręcznie zrobioną broszkę i padło właśnie na sutasz, nie wiem co mnie wzięło. Uznałam, że nie ma co porywać się na skomplikowane formy i postawiłam na coś niedużego. Zdjęcia z bliska obnażają wszystkie niedoskonałości i zaciągnięcia. Ale maleńkie pudełeczko też sama zrobiłam, zobaczcie jakie równe! :)
Wszelkie sutaszowe rady mile widziane :)
Udanej niedzieli!
fcale nie!
OdpowiedzUsuńCodziennie nowy wpis :) Sutaszowy prezent na pewno się babci spodoba i nieważne będą niedociągnięcia, które Ty zauważasz :) Zazdroszczę Ci, że masz komu zrobić ten prezent. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMasz rację! A większość babć ma to do siebie, że twórczość wnucząt im się podoba, od przedszkola do dorosłości :)
UsuńŁadny wzór :) A ja myślę nad tutorialem dla początkujących w sutaszu, dam znać jak zrobię to może coś Ci z tego pomoże :P
OdpowiedzUsuńNa pewno pomoże :)
UsuńPewnie Asiu, filcowe dzieła Tobie pięknie wychodzą :) Ja w sumie też z ciekawości łapię się różnych innych technik, niektóre mi podejdą inne nie, ale zawsze mam frajdę bawiąc się tak. A czasami porzucam jakąś technikę, a potem w necie zobaczę coś fajnego i wracam do niej, nie ma co się ograniczać ;)
Usuńśliczna broszka, osobiśćie bawie sie troszkę w sutasz od jakiegoś czasu a wychodzi mi to owiele gożej niż Tobie tutaj(tu w ogóle nie widać że to jakieś początkujące dzieło ! ) także szczerze zazdroszcze wyniku robótki i cóż będe musiała dalej dzielnie walczyć i może w końcu cos mi powychodzi ;)
OdpowiedzUsuńNabędziemy wprawy tylko w czasie praktyki.
OdpowiedzUsuńBabcia na pewno jest bardzo zadowolona.
To jest poniżej poziomu cienkiego bolka? dobre sobie... ;)
OdpowiedzUsuńnie przestajesz mnie zadziwiać wielością talentów!
OdpowiedzUsuńBardzo ładna ;)
OdpowiedzUsuńNie przesadzaj, ćwicz dalej, bo super Ci to wychodzi:) A i na bardziej skomplikowane formy przyjdzie czas.
OdpowiedzUsuńKolorystycznie i materiałowo wygląda bardzo ładnie i nie widać niedociągnięć, ja ich nie widzę :) wygląda bardzo fajnie!
OdpowiedzUsuńA mi się podoba, również uważam, ze to bardzo trudna sztuka więc sutaszowe dzieła podziwiam tylko u innych :)
OdpowiedzUsuńMałymi kroczkami dojdziesz do celu nie jest żle ale może być lepiej
OdpowiedzUsuńOj, żebyś Ty widziała moje pierwsze sutaszki...Jednak trzeba szyć, pruć, szyć, pruć...a i oglądać tutoriale w necie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że (a za mistrza się nie uważam,żeby nie było ;-))za mocno ściągałaś to, czym szyłaś-nitka? żyłka? Po za tym, nie wiem, czy zwróciłaś uwagę,że sznureczki mają jeden rant gładki, drugi taki prążkowany- przykładając sznurki do siebie, należy na to patrzeć.
Nie poddawaj się, najpierw trzeba trochę popsuć, by później było super. Twoje "dziełko" nie jest doskonałe, ale jest od serca i to się liczy!:-))
Pozdrawiam serdecznie.
PS. A wyzwaniu nie odpuszczę. Mam nadzieję,że coś wydumam!
Dla mnie sutasz to czarna magia wiec nawet nie próbuje oceniać bo dla mnie to dzieło sztuki! Ale podziwiam tez za wszechstronność działań
OdpowiedzUsuńAsiu! Jesteś zbyt krytyczna wobec siebie! Jak na początki sutaszowania wychodzi Ci całkiem nieźle. Z sutaszem to już tak bywa, że czym dłużej się szyje tym jest ładniej i trzeba mieć dużo cierpliwości. Bardzo wdzięczny wzór wymyśliłaś, niby prosty, a nietypowy - bardzo mi się podoba. Kolory też ok. Dobrze Ci radzi Agajka, jak ułożysz sznureczki kłosem w tą samą stronę to robótka od razu będzie równiejsza. Tak ogólnie to nie wydaje mi się, że za mocno ściągasz nitkę, musisz tylko popracować nad tym by nie "szarpać" sznurka z brzegu. Wydaje mi się, że to wina "oprzyrządowania", a konkretnie igły i nitki. Generalnie jest tak, że sutasz trzeba szyć bardzo cienką igłą, a używam takiej do nawlekania koralików - jest cieniutka, długa i odrobinę elastyczna. Łatwiej przechodzi przez sznurki, wygodniej się trzyma przez to, że jest dłuższa i przede wszystkim, gdy trzeba zszyć sznurki w jakimś niewygodnym miejscu, np. pod kątem, to ona trochę się wygina i tak nie deformuje sznurków, choć dużo dziewczyn się skarży, że im się takie igły łamią. Ale to tylko moja opinia:) Co do nitki, to chyba szyłaś taką zwykłą i ona niestety zaczepia o sznurki i je mechaci. Ja używam nici monofilowej, kosztuje kilka złotych, jest przezroczysta i też trochę elastyczna, więc jak się zdarzy pociągnąć mocniej za igłę to sznurki się tak strasznie nie deformują.
OdpowiedzUsuńPoza tym czym gęściej przeszywasz sznurki tym robótka bardziej nierówna (paradoksalnie). Gdzieś czytałam, że optymalnie jest jak wbijamy igłę w odstępach 2-3 mm i z doświadczenia faktycznie widzę, że jest to prawda.
Kurczę, rozpisałam się strasznie... ale mam nadzieję, że choć trochę pomogłam:)
Dziewczyny, dziękuję Wam za rady! Ktoś mi kiedyś napisał, że za mało naciągam, więc tym razem starałam się to poprawić, nie wiem czy w dobrą stronę to poszło :) Tym razem szyłam nicią, do poprzednich używałam takiej przezroczystej, cieniutkiej żyłki (?), ale przez brak wprawy wydawała mi się tak śliska (nie wiem jak to nazwać...), że tym razem postanowiłam spróbować nici. Jeśli kiedykolwiek jeszcze zabiorę się za sutasz, postaram się mieć więcej cierpliwości do researchu, a potem samej robótki :) Jak wszędzie, trzeba spędzić wiele godzin na ćwiczeniach, żeby w końcu zrobić coś poprawnie. Agajko, ka.ma.mi - dziękuję Wam raz jeszcze :)
OdpowiedzUsuńPiękna praca, co tu gadać!
OdpowiedzUsuńI tak mi się podoba!
OdpowiedzUsuńmoże wyjde na idiotkę, ale co to sutasz...? zapraszam do siebie!
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem też wyszło bardzo fajnie!
OdpowiedzUsuńa do wszystkich rad dołoże jeszcze jedną: sznurki trzeba naciagać, ale nitki nie! robótka jest wtedy sztywniejsza, ale dlatego że sznurki ściślej do siebie przylegają, choć nie dlatego, że są mocniej zszyte. I potwierdzam- igla długa do koralikow, nitka -żyłka, szureczki w jedną stronę...
i ćwiczyc, ćwiczyć, ćwiczyć...
a pudełeczko rzeczywiście równiutkie! w życiu bym takiego nie zrobiła♥
PS.czasem sznurki sutaszu też są zbyt luźne i choćby nie wiem co zaciagają się i już!!
babcia będzie przeszczęśliwa
OdpowiedzUsuńśliczne caceńko :)
Kobieto! Chyba zbyt wiele w Tobie samokrytycyzmu! Piękna broszka!
OdpowiedzUsuńSutasz dla mnie to wyższa szkoła jazdy, więc się nie biorę, dla mojego własnego spokoju (i mojej Rodzinki ;-)).
OdpowiedzUsuńPodziwiam i życzę wytrwałości!
Babcia jak się domyślam zachwycona? :-)
Hmmm, babcia nie jest obiektywna :)
UsuńW sutaszu popełniłam tylko jedną pracę, więc nic mądrego nie mam do powiedzenia, ale życzę cierpliwości na przyszłość w tej robocie;) A przede wszystkim Niezwykłego Nowego Roku;)
OdpowiedzUsuńMnie się podoba ! Ja nie mam cierpliwości do sutaszu, popełniłam aż jedno sutaszowe coś :)
OdpowiedzUsuńbardzo ładna broszka. moje początki wyglądaly znacznie gorzej:) dużo cierpliwości życzę, bo do tych wrednych sznureczków jest zdecydowanie potrzebna:)
OdpowiedzUsuńWcale nie taki cienias, ładna forma i pomysł fajny, a wykonanie przyjdzie z czasem jak będziesz chciała się za to zabrać ;) P.S. To ja dziękuję za organizację candy, środowe myki i za cały blog - jest super :)
OdpowiedzUsuńNie jest tak zle wporówaniu ze mną gdzie ja jestem zielona w tej sztuce, choć pełna chęci pojąc jakiekolwiek informację i zdolności do tworzenia, jest idealna:) staje się nowym obserwatorem i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuń